Na pewne wynalazki chyba jesteśmy jeszcze niezbyt dojrzali. Laureat nagrody Nobla, Otto Hahn, jako pierwszy przeprowadził reakcję rozszczepienia jądra atomu. Później żałował swego wynalazku i obarczał się współodpowiedzialnością za tragedię w Hiroszimie. I słusznie – mimo że od ostatniego, bojowego użycia bomby atomowej minęło już parę ładnych lat, w dalszym ciągu wisi nad nami widmo nuklearnej zagłady spowodowanej niewłaściwym wykorzystaniem energii, do której nie powinniśmy mieć dostępu.
10. W tej chwili na świecie znajduje się 26 000 uzbrojonych głowic. Tyle wystarczy, aby kilkakrotnie zniszczyć większość życia na Ziemi.
9. Ponad 95% broni atomowej znajduje się na terytorium USA i Rosji.
8. Przeciętna broń atomowa znajdująca się w arsenale USA jest ok. ośmiu razy potężniejsza niż bomba zrzucona na Hiroszimę, która przyczyniła się do śmierci przeszło 80 000 osób.
7. Do zbudowania bomby atomowejwystarczy ok. 3,5 kg do 5 kg plutonu. W światowych zapasach znajduje się w tej chwili ok. 500 000 kg tego metalu.
6. Ciepło generowane przez wybuch bomby atomowej może dojść do ok. 100 000 000 stopni Celsjusza. Taka temperatura jest wyższa niż ta znajdująca się na powierzchni słońca (ok. 5000 stopni C). Po wybuchu bomby zrzuconej na Hiroszimę ściany niektórych budynków naznaczone zostały upiornymi „nadrukami” przypominającymi cienie, pozostawione przez ofiary.
5. Tsutomu Yamaguchi to facet, który miał sporo szczęścia w nieszczęściu – był świadkiem zrzucenia bomby na Hiroszimę. Eksplozja rozerwała mu bębenki w uszach, czasowo oślepiła i poważnie poparzyła jego ciało. Cudem udało mu się dowlec do najbliższego schronu. Następnego dnia Japończyk wrócił do miasta, w którym mieszkał... czyli do Nagasaki. Po trzech dniach od pechowej wycieczki do Hiroszimy, Yamaguchi kolejny raz spotkał się z atomowym grzybem. I tym razem miał spory fuks. Szczęśliwy pechowiec dożył do 93 lat.
4. Wierzcie lub nie – wcale nie trzeba być latającym superherosem, aby uratować świat przed nuklearnym kataklizmem. W 1983 roku radziecki oficer Stanislav Petrov zauważył na radarze zbliżające się pięć amerykańskich pocisków. Po błyskawicznym namyśle odstąpił jednak od informowania swych przełożonych o ataku. Uznał, że gdyby wróg faktycznie zaatakował, wystrzeliłby większą ilość rakiet. Petrov brał też pod uwagę fakt, że system namierzania, z którego korzystał, był dość nowy i nie należało mu jeszcze do końca ufać. Jak się później okazało – nie mylił się – doszło do awarii urządzenia. Gdyby oficer podjął inną decyzję, Rosjanie mogliby pospieszyć się z odpowiedzią na taki "atak".
3. Koszt pierwszej atomowej bomby stworzonej w ramach Projektu Manhattan, w którym brało 125 tysięcy osób, wyniósł 2 miliardy dolarów.
2. Ivy Mike to nazwa pierwszej bomby termojądrowej użytej w 1952 roku. W wyniku testu, polegającego na odpaleniu ładunku na atolu Enivetok. Eksplozja miała moc 10 megaton i "wymazała" z mapy wyspę Elugelab. Dwa lata później na atolu Bikini przetestowano kolejny ładunek termojądrowy. Tym razem o mocy 15 megaton. W minutę po eksplozji kula ognia miała 5 km średnicy i wzniosła się na 11 kilometrów. Wybuch widoczny był w odległości 500 km. Efektem tego eksperymentu była ekologiczna katastrofa, a radioaktywny pył skaził nie tylko ziemię, ale i przyczynił się do paskudnych poparzeń wśród, zamieszkałych w promieniu wielu kilometrów, ludzi. Amerykańskie media zatuszowały tę informację, aby nie siać paniki wśród przeciwnych takim testom obywateli USA. Ten pokaz siły zmusił Rosjan do pokazania swojej potęgi. W rezultacie naszym wschodnim braciom udało się dać popis mocy z użyciem największego jak dotąd ładunku termojądrowego. Car Bomba gruchnęła z siłą 50 megaton. Tymczasem najmniejszym pociskiem jądrowym był „Davy Crockett”. Miał on moc ok. 1 kilotony. Wyrzutnia ważyła 23 kilogramy, a w samym ładunku można było manualnie ustawić moc rażenia. Wybuch serwował śmiertelna dawkę promieniowania na obszarze min. 150 metrów od miejsca eksplozji.
1. „Broken Arrow” - to określenie głowicy atomowej, którą Amerykański departament uznał za „zaginioną”. Oficjalnie mówi się o ośmiu (chociaż niektóre źródła mówią o jedenastu) takich obiektach zagubionych przez Amerykanów w trakcie „zimnej wojny”. Ich łączna moc ma być nawet do przeszło 2000 razy silniejsza niż ta z bomby zrzuconej na Hiroszimę.
ZOBACZ TEŻ: Ciekawostki o elektrowniach atomowych