Są na świecie miejsca, które warto zobaczyć przed śmiercią. Są też takie, których lepiej unikać. Mimo że nikt o zdrowych zmysłach nie odważyłby się na spędzenie relaksującego weekendu w jednym z takich miejsc, to z jakiegoś powodu osnute złą sławą obiekty zdają się być dla wielu z nas magnetycznie przyciągające.
1. Bagno Manchac
Położone w sąsiedztwie Nowego Orleanu bagno straszy już samym wyglądem. Wystające z mokradeł powyginane konary drzew i świecące w nocy ślepia aligatorów przywołują na myśl opisy najlepszych mistrzów książkowego horroru. Dodatkowym smaczkiem jest tu posępna legenda, mówiąca o pewnej czarownicy voodoo, która będąc w niewoli, rzuciła klątwę na tę okolicę. Potępieńczy urok zebrał żniwo w postaci trzech wiosek pochłoniętych przez huragan w 1915 roku.
2. Paryskie katakumby
Katakumby paryskie to sieć korytarzy w dawnych kamieniołomach Denfert-Rochereau z czasów cesarstwa rzymskiego. Tunele rozciągają się na obszarze ok. 770 hektarów. W 1786 roku z powodów sanitarnych, chcąc uniknąć szalejących epidemii w przeludnionym mieście zaczęto znosić tu zwłoki z paryskiego cmentarza z dzielnicy Les Halles, później z innych cmentarzy paryskich, na skutek czego w korytarzach nie brakuje czaszek oraz kości. Co więcej, na ścianach znaleźć można satanistyczne rysunki.
3. Las Aokigahara
...zwany też japońskim lasem wisielców. Od czasu kiedy w połowie ubiegłego wieku autor Seicho Matsumoto opublikował nowelę pt. „Kuroi Kaiju” („Czarne morze z drzew”), w której to dwóch bohaterów odbiera sobie życie w tymże właśnie lesie, wielu sfrustrowanych samobójców wybrało gałęzie drzew Aokigahara na miejsce swego wiecznego spoczynku (a może lepiej powiedzieć „tymczasowego zwisu”?). Od lat 50. ubiegłego wieku zginęło tu już przeszło 500 osób. W lasie nietrudno jest znaleźć nadgryzionych przez ząb czasu wisielców, walające się czaszki i, niestety, łase na kosztowności "cmentarne hieny", przeczesujące las w poszukiwaniu zamożnych nieboszczyków. Władze kraju od lat usiłują zapanować nad samobójczym procederem. Oprócz regularnego przeszukiwania lasu (w samym tylko 2002 roku znaleziono tam 78 ciał), ustawiane są tabliczki z napisami nakłaniającymi potencjalnych samobójców do przemyślenia swojej decyzji.
ZOBACZ TEŻ: Aokigahara - koszmarny las samobójców
4. Las Hoia Baciu
Znajdujący się w Transylwanii las przez wielu określany jest mianem transylwańskiego Trójkąta Bermudzkiego. Wszystko z powodu niewytłumaczalnych zjawisk, do których w nim dochodzi. W borze, który nawiedzany jest przez coraz większe rzesze turystów odnotowywano spotkania z Niezidentyfikowanymi Obiektami Latającymi - np. w 1968 r. udało się wykonać zdjęcia dziwnego, unoszącego się nad lasem statku powietrznego, który co chwilę zmieniał jasność, by w końcu wznieść się wysoko w powietrze i zniknąć w chmurach. Do dnia dzisiejszego pojawiło się mnóstwo relacji na temat spotkań z obiektami przybierającymi rozmaite kształty. Niejednokrotnie widziano tam świetliste punkty, których pojawienie łączyło się ze zwiększeniem poziomu radioaktywności. Nie brakuje też dziwnych śladów odciśniętych w ziemi albo śniegu. Z opowiadań osób, które przebywały w Hoia Baciu wynika, że w różnych, zupełnie nieoczekiwanych sytuacjach dostrzec tam można zarysy twarzy. U ludzi chodzących po lesie często pojawiają się dolegliwości takie jak bóle głowy czy zaczerwienia skóry.
5. Góra Uluru
Znajdująca się w środkowej Australii góra Uluru, największy na ziemi monolit, jest świętym miejscem dla ludności aborygeńskiej. Dla turystów odwiedzających wyspę, góra jest popularnym celem wycieczek. Czy warto się tam wybrać? Widoki na pewno przytłaczają swoim pięknem. Dobrze jest też wziąć pod uwagę fakt, że w strefie, w której znajduje się monolit często dochodzi do wypadków. Turyści nagminnie tracą przytomność. Wiele osób, mimo że cieszy się żelaznym zdrowiem, po zetknięciu z górą nagle umiera na zawał lub udar. Bardzo dużo zwiedzających straciło życie skręcając sobie kark. Ciekawostką jest, że dyrekcja parku, w którym znajduje się góra, każdego roku otrzymuje tysiące paczek, w których niesforni turyści umieszczają fragmenty skał, które zabrali sobie na pamiątkę. Do paczek często dołączane są listy, w których podróżnicy zamieszczają żarliwe przeprosiny, tłumacząc, że odkąd weszli w posiadanie kamienia w ich otoczeniu zaczęło dochodzić do nieszczęść.
6. Prypeć
Prypeć to miasto na Ukrainie, które całkowicie wyludniło się po katastrofie w Czarnobylu. Dziś przez wielu określane jest mianem miasta-widmo i pozostaje jednym z najbardziej tajemniczych i mrocznych miejsc na naszym globie. Przez wiele lat miejscowość stanowiła miejsce zamieszkania dla pracowników elektrowni jądrowej. Po katastrofie w 1986 r., niemal w jednej chwili cała tamtejsza ludność w liczbie ok. 50 tysięcy, została wysiedlona. Dziś miasto, na którym czas coraz bardziej odciska swoje piętno, pozostaje mekką dla turystów spragnionych najbardziej egzotycznych wojaży. Zniszczone i złupione przez złodziei pozostaje postsowieckim reliktem
7. Trójkąt Bermudzki
Planując wakacje warto się upewnić, czy nasz samolot nie będzie przelatywał nad obszarem powszechnie znanym jako Trójkąt Bermudzki. W tej niebezpiecznej strefie, której zasięg oddziaływania obejmuje obszar od Puerto Rico poprzez Bermudy po Miami, dochodziło do wypadków, które po dziś dzień pozostają niewyjaśnione. Jedno z bardziej spektakularnych zdarzeń miało miejsce w 1945 r., kiedy to z niewyjaśnionych przyczyn w strefie oddziaływania "diabelskiego trójkąta" zaginęła cała eskadra amerykańskich samolotów, których wraków do dnia dzisiejszego nie odnaleziono. Liczba zaginionych bez śladu samolotów i statków idzie w setki. Szacuje się też, że oceaniczne odmęty pochłonęły w tym obszarze ponad dwa tysiące osób. Większość pilotów i marynarzy na samo hasło Trójkąt Bermudzki oblewa się zimnym potem.
8. Wyspa lalek
Na południu Mexico City, w poprzecinanej kanałami dzielnicy Xochimilco, leży maleńka wyspa poświęcona zmarłej przed ponad 60 laty dziewczynce. I choć jezioro, na którym się znajduje, wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, biura podróży i bardziej wrażliwi turyści starają się ją omijać z daleka. Wszystko przez zwisające z drzew lalki, które bynajmniej nie przypominają dziecięcych zabawek. Brudne, popękane, bez oczu, głów, kończyn. Ponad 60 lat temu Meksykanin Julian Santana Barrera zamieszkał na opuszczonej wyspie, by objąć nad nią opiekę. Pewnego dnia usłyszał krzyki tonącego w jednym z kanałów dziecka, ale kiedy przybył na miejsce, było już za późno. Kilka dni później, w tym samym kanale, zobaczył unoszącą się na powierzchni wody lalkę. Wyciągnął ją i z szacunku dla zmarłej dziewczynki zawiesił na drzewie, jednak ku przerażeniu Meksykanina, sytuacja powtarzała się przez kilka następnych dni… Wierząc, że duch zmarłej wzywa go do zawieszania kolejnych lalek, don Julian zaczął szukać zabawek w okolicznych kanałach i śmietniskach. Na drzewach wieszał oszpecone lalki – bezgłowe, bezrękie, bezokie. Przerażały okolicznych mieszkańców, którzy sądzili, że don Julian został opętany.
9. Las Pokaini
Las Pokaini znajduje się w pobliżu łotewskiej stolicy i od wielu lat stanowi zagadkę dla naukowców. Mają tu miejsce m.in. pogodowe anomalia. Bez względu na porę roku czy opady w pobliżu, w lesie panuje przepiękna aura. Niewytłumaczalne jest również zaprzestanie prac wszelkich urządzeń na terenie kompleksu oraz jego uzdrawiająca moc. Turyści wierzą, że znajdujące się tu głazy, dzięki ciepłu, które w sobie kryją, potrafią wyleczyć wszelkie choroby. Niestety las Pokaini kryje także wiele mrocznych sekretów. Oprócz skał o pozytywnych mocach, można natrafić na te, których dotknięcie skutkuje nawet śmiercią. Zanim wybierzemy się na wycieczkę w ten zakątek Łotwy, warto wiedzieć o tzw. „dolinie dusz”. Zmysł wzroku nie jest w stanie zarejestrować świetlistych kul unoszących się nad tym miejscem. – Są za to widoczne na fotografiach.
10. Raynham Hall
Nawiedzonych miejsc jest bez liku, ale to właśnie położony na angielskiej wsi dom jest najsłynniejszym miejscem, po którym przechadza się nie mogąca zaznać spokoju dusza. Ta popularność wynika z najsłynniejszego chyba zdjęcia przedstawiającego „siłę nieczystą”. Według legendy Lady Dorothy Walpore - żona brytyjskiego polityka, Charlesa Townsenda, dopuściła się zdrady. Słynący z dość nadpobudliwego temperamentu, małżonek nakazał zamknąć swą niewierną żonę w domu Raynham Hall. Kobieta pozostała w takiej niewoli aż do śmierci w 1726 roku. Jak można by się spodziewać, niewierna nieboszczka objawiała swą obecność przerażonym gościom rezydencji. Od tego czasu nazywana była „Brązową Damą” - najwyraźniej Lady Walpore upodobała sobie ten kolor ubioru.W 1936 roku, dziennikarze pisma „Country Life” udali się na do nawiedzonego domu i zdobyli „dowód” na prawdziwość zeznań przerażonych gości Raynham Hall.